czwartek, 28 sierpnia 2014

LIEBSTER AWARD

Dziękuję za nominacje: Beataaa :D

1. Od kiedy interesujesz się siatkówką?
Od ponad roku. :)

2. Czy wierzysz, że zdobędziemy medal na MŚ?
Oczywiście! ;)

3. Co sądzisz o nie powołaniu Kurka przez Antigę?
Myślę, że to dobra decyzja. A zresztą wszystko okaże się po Mistrzostwach. :)

4. Czy oprócz siatkówki interesujesz się jeszcze jakimś sportem?
Tak. Lubię oglądać lekkoatletykę, piłkę nożną i ręczną, skoki narciarskie. Lubie także czasami sobie pograć w nożną jak i w ręczną. :)

5. Jakiej drużynie plusligowej kibicujesz?
PGE Skra Bełchatów <3

6. Jakiej drużynie orlenligowej kibicujesz?
Chemik Police <3

7. Ulubiony siatkarz?
Zagraniczny Grozer, a polski Igła. ;)

8. Ulubiona siatkarka?
Ania Werblińska :)

9. Wiażesz przyszłość z siatkówką?
Jak najbardziej. A czy się uda... Zobaczymy. ;)

10. Ulubiony duet komentatorski Polsatu?
Pan Drzyzga i Pan Swędrowski. ;)

A to pytania ode mnie.

1. Komu (oprócz Polski) kibicujesz na MŚ?
2. Trenujesz siatkówkę?
3. Jeśli tak, to jak długo?
4. Jakim sportem interesujesz się jeszcze oprócz siatkówki?
5. Od kiedy interesujesz się siatkówką?
6. Ulubiony trener?
7. Ulubiona liczba?
8. Gdybyś miała do wyboru jednego siatkarza z którym możesz się bliżej zapoznać,  kogo byś wybrała?
9. Ulubiona potrawa?
10. Jak długo piszesz bloga?

A ja nominuję:

http://ajednakduzoznaczysz.blogspot.com/

http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/

http://prawdziwysen.blogspot.com/

Jeszcze raz dziękuję za nominacje! ;)
Chcecie rozdział 9? Czekam na 3 komentarze! :)
Pozdrawiam! :*

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 7

- Jeśli go pokochałaś to droga wolna... W końcu, my już nie jesteśmy razem. - chwile postał i poszedł.
- Ale... - zaczełam jeszcze gorzej płakać.
A może byś się pocieła?
- Co?! Nie!
Dlaczego?
- Bo nie!
Nie to nie!
Te głupie myśli nie dawały mi spokoju. W końcu wyszłam z pokoju, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Matteo. Wtuliłam się w niego, a on lekko przeczesywał moje włosy. Oczy wszystkich skierowały się na nas. Byli oni chyba zaskoczeni tym co teraz widzą.
Wzięłam bruneta za rękę i pobiegliśmy do ogrodu. Stanęliśmy w całkiem oddalonym miejscu od domu, tak by nikt nas nie zobaczył i nie słyszał.
Usiedliśmy na kocu, który był już tam rozłożony. Pewnie wujek z ciocią zapomnieli go zwinąć.
Zaczęliśmy opowiadać o sobie... O tym co lubimy robić, co lubimy jeść itp. Przez ten krótki czas dowiedzieliśmy się o sobie bardzo dużo. Matteo lubi chodzić do teatru, zna dużo języków, jest siatkarzem... Zabójczo urokliwym siatkarzem... Ojjj można by było wymieniać i wymieniać. Oczywiście same zalety.
- Może pójdziemy już do środka? - zapytałam.
- Czemu?
- Bo chłodno się zrobiło... - zaczełam się lekko dygotać z zimna, a on zdjął swoją marynarkę i zarzucił mi ją na plecy, a ja wtuliłam się w niego, po czym on mnie czule objął i powiedział " Kocham Cię ".
W moich oczach pojawiły się łzy... Łzy szczęścia.
- Ja Ciebie też. -odparłam, a Piano zaczął mnie namiętnie całować.
Następnego dnia obudziłam się z Matteo w ogrodzie i kocu... Tym samym kocu co siedzieliśmy wczoraj. Widocznie... Zasnęliśmy.
Pocałowałam mężczyznę w policzek i poszłam do środka.
W domu było czysto i nikogo już nie było... Poszłam na górę. Weszłam po cichu do sypialni wujka i cioci... Nikogo nie było. Poszłam do pokoju gościnnego, a tam też nikogo nie było. Postanowiłam wejść tam gdzie wczoraj płakałam. Na łóżku leżał mój telefon. Wzięłam go do ręki, a tam 30 nieodebranych połączeń od mamy i taty.
Wybrałam numer i zadzwoniłam do mamy. Odebrała momentalnie.
- Córcia, gdzie Ty się podziewasz?! - zapytała mama.
- Jestem u cioci i wujka... A gdzie są wszyscy?
- No w restauracji! - wykrzynęła mama.
- Jakiej?
- W Cegielskiej. Przyjeżdżaj szybko! - rozłaczyła się.
Poszłam szukać swojej torby z ciuchami na dzisiaj. Znalazłam ją po krótkim czasie. Ubrałam się w czarną, skórzaną spódniczkę prawie do kolan i białą, zwiewną koszulę. Na nogi załozyłam swoje czarne baleriny, a następnie wzięłam swój czarny kapelusz, torebkę i migusiem poszłam do ogrodu. Kucnęłam przy Matteo, a on po chwili otworzył oczy.
- Cześć Kochanie. - pocałował mnie. - Coś się stało? - wstał, a ja razem z nim.
- Nie... Po prostu muszę jechać do restauracji, a Ty razem ze mną.
- No dobrze. - uśmiechnął się.
W restauracji zasiedliśmy do stołu obok siebie. Wszyscy znowu sie na nas gapili posyłając złe spojrzenia, przez co zesmutniałam.
- Coś się stało? - zapytał się po cichu mnie Matteo, kładąc dłoń na moim kolanie.
- Nie, nic takiego. - zaprzeczyłam.
- Ej, Kotek... - spojrzał się na mnie smutnie.
- No przecież mówię, że nic takiego. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Napewno?
- Napewno. - pocałowałam go w policzek.

.........

-------------------------------------------
No to oddaje w Wasze ręce rozdział 7. :-)
Mam nadzieję, że Wam się podoba. ;-)
Jeszcze raz przepraszam za błędy, ale na ten czas nie mam dostępu do komputera. Proszę o wyrozumiałość.
Pozdrowionka! :-*

                                  Czytasz=komentujesz=motywujesz!

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 6

- Dziękuję. - mówię biorąc prezet i kładąc go na kupke ze wszystkimi podarunkami.
- Matteo. - podał mi rękę.
- Wiktoria. - po czym uścisnęliśmy swoje dłonie.
- Ślicznie wyglądasz. - odparł z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję, Ty też wyglądasz całkiem nieźle. - odpowiedziałam z lekkimi rumieńcami na policzkach.
- Ejjj, nie wstydź się. - powiedział po czym lekko przejechał dłonią po moim policzku, a ja lekko się uśmiechnęłam. - Może... - nagle przerwał mu głos mojej mamy.
- Zapraszam na torta!
Nie mieliśmy wyboru. Ruszyliśmy w stronę stołu na którym stał tort.
- Może tak Szanowna Pani Solenizantka sama by pokroiła tort? - zapytała mama.
- Ale ja nigdy torta nie kroiłam... - odrazu się sprzeciwiłam.
- To najwyższy czas pokroić. - powiedziała babcia.
Ale sie uparli!
- No dobrze, ale za krzywe i jakieś... Dziwaczne kawałki nie odpowiadam. - ostrzegłam.
- No dobrze... Krój! - pośpieszył mnie tata.
Pokroiłam całego torta i sama zjadłam kawałek. No nie mogę zaprzeczyć... Ta ciotka to jednak ma jakiś talent w pieczeniu ciast i nie tylko. A co do tego krojenia... To... No te kawałki nie były aż takie złe.
Środek imprezy.
Troczeszke potańczyłam, wypijając przy tym dwa piwa. Więcej nie pije! Żadnego alkoholu!
A z kim solenizantka tańczyła?
Z Matteo.
Ktoś tu się zakochał, ktoś tu się zakochał!
Ahhh... Racja!
Te durne myśli! Ciagle tylko ON mi w głowie... ON- wysoki, przystojny środkowy Włoch... No dobra opanuj się! Już wystarczająco się rozmarzyłam!
Żeby oderwać się od tych wszystkich myśli postanowiłam pochodzić po ogrodzie. Mój spokój po chwili został przerwany. Ktoś położył swoją dłoń na moim ramieniu. Odskoczyłam jak opętana. Ale to był on- Matteo.
- Spokojnie... To tylko ja... - uśmiecha się.
- Przepraszam... - próbuje się uspokoić.
- To ja przepraszam...
- Nie, nie... Nic się nie stało.
- Stało...
- Nie, nie stało! Uwierz mi! - przekonuje bruneta.
- Stało...
- Nie.
- Tak.
- Nie! - gdy nagle zaczął mnie czule całować.
Odepchnij go!
Nie odpychaj!
Odepchnij!
Nie odpychaj!
Teraz w głowie masz sto myśli na minute? Prawda ?Co robić? Przecież Wojek... Ty dalej go kochasz! A Matteo? To przelotnie... Nawet się dobrze nie znacie... Nie popełniaj kolejny raz błędu...!
Odepchnęłam go.
- Przepraszam... - pobiegłam do domu.
Matteo nie pobiegł za mną. Pewnie uznał, że to nie ma sensu. W końcu po co walczyć o kobietę, której w ogóle nie zna. Jedyne co to zna jej imię.
Zamknęłam się w jakimś pokoju. Usiadłam na łóżko i zaczełam gorzko płakać. Po chwili na podłodze zrobiła się duża kałuża krwi.
Do pokoju ktoś puka... Nie otwieram. Nie zamierzam z nikim gadać.
Puka dalej, a ja dalej nie otwieram.
- Kochanie, otworz... - odezwał się głos zza drzwi.
To Wojtek. Otwórz mu!
Otworzyłam drzwi i momentalnie się w niego wtuliłam.
Uspokoiłam się.
- Co się stało? - zapytał.
- Nie ważne...
- No powiedz... Przecież mi możesz powiedzieć.
- Całowałam się z Matteo... - powiedziałam mu na ucho i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Ale... Jak to? Dlaczego? Przecież... - pyta zdziwiony.
- Nie wiem... Po prostu zaczął mnie całować.
- A Ty co zrobiłaś?
- Uciekłam...

.............

Hej, ho! Witam Was po przerwie! :)
Łapcie rozdział 6! Może i trochę krótki, ale postanowiłam, że rozdziały będą częściej się pojawiały, ale będą krótsze. :)
Pozdrawiam! ;)

PS. Mogły się pojawić błędy za co przepraszam, ale nie piszę z komputera. Proszę o wyrozumiałość.

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 5

Byli to...
- Ala
- Oliwia
- Cała Skra
- Moi rodzice
- Dziadkowie, wujkowie, ciocie itp.
Wszyscy: Niespodzianka! - i zaczęli śpiewać sto lat.
Tak! Dzisiaj mam urodziny! Bym zapomniała!
Po zaśpiewaniu.
Wiktoria: Ale narobiliście mi stracha! - śmieje się, a oni razem ze mną.
Mama: Chcieliśmy zrobić coś co zapamiętasz na długo.
Tata: Ty poszłaś do piekarni, a my wszystko tu przygotowaliśmy.
Conte: Ojjj... Dużo było pracy, ale...
Miguel: Się opłacało! - powiedział po polsku.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy i wszyscy pojechali do swoich domów oprócz, mnie i Wojtka.
Stoimy przed domem, w którym wszystko się odbyło i rozmawiamy o nas.
Wiktoria: Kochasz mnie? - patrzę mu prosto w jego oczy.
Wojtek: Tak...
Spuściłam głowę i trochę się odsunęłam.
Wojtek: Coś nie tak? - przytulił mnie.
Wiktoria: Po prostu... Miałam ostatnio ciężko...Ala, Ty, Nico... Bartek.
Wojtek: Rozumiem Cię... Po prostu zapomnij o nich...
Wiktoria:Łatwo powiedziec...
Wojtek : Czyli... Ty mnie nie kochasz?
Wiktoria: Sama nie wiem...
Z łzami w oczach poszłam do auta po czym odjechałam.

Pod wieczór

Wieczorem wszyscy umówiliśmy się na imprezę. Więc... Jako solenizantka trzeba było jakoś wyglądać. Poszperałam w szafie i to co mi się najbardziej spodobało to, to. Nie chciałam długo siedziec w łazience, więc musiałam wszystko robic sprawnie i szybko. Z włosami długo nie kombinowałam, a co do twarzy to zrobiłam tylko lekki make-up. Nakładanie dużej ilości "tapety" na pewno fajnie by nie wyglądało... Przynajmniej na mnie.

Wieczorem

Wraz z rodzicami pojechaliśmy do mojego wujka i cioci- Grzesia i Patrycji. Są oni bardzo sympatyczni i gościnni. Mają oni bardzo, a to bardzo duży dom z ogrodem, gdzie odbędzie się cała impreza. Na imprezie będą wszyscy Ci, którzy przygotowali tą całą akcje.
Na miejscu ma czekac na mnie kolejna niespodzianka. "Ciekawe co.. Kolejny paralizator, czyżby pistolet? " - pomyślałam po czym się cicho zaśmiałam.
Wsiadłam do swojego samochodu wraz z rodzicami i odjechaliśmy.

Na miejscu

Po zaparkowaniu samochodu poszliśmy do domu cioci i wujka. Wszyscy już byli już na miejscu i przywitali mnie gorącymi oklaskam i znowu zaczęli śpiewac sto lat, a mama w tym czasie stanęła obok mnie z tortem. Po zaśpiewaniu pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki. 
Następnie dostałam prezenty.
Od Ali dostałam płytę Bushido i Sido oraz voucher do spa dla dwóch osób.
Ala : Wybaczysz mi za tą akcję z Wojtkiem?
Wiktoria: Jasne. - uśmiechnęłam się, ona również. - Ale z kim ja mam ppojechać do tego spa?
Ala: Z tym kimś kto zaraz tu zawita.- uśmiechnęła się i poszła.
Od Skrzatów dostałam strój z Borussi Dortmund z własnym nazwiskiem i z numerem " 9 ".
Od Wojtka dostałam serce z róż i przepiękny, złoty wisiorek z zawieszka z literką W.
Od rodziny dostałam samochód- Mini Cooper'a.
Od Oliwii aparat Nikon, o którym marzyłam.
Prezenty są naprawdę fajne! Bardzo jestem z nich zadowolona.

W środku imprezy

Do imprezy dołączyła rodzina Matteo Piano, oraz sam w sobie Matteo.
Przywitałam ich ciepło jak i reszta gości również miło ich powitała.
Następnie Matteo wręczył mi prezent- bon na 1000 złoty do sklepu Apart.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to piątek! Łapcie rozdział 5. Wena mnie ostatnio opuściła. :(
Miłego czytania. :)
Pozdrawiam! :*

PS. Jak tam świadectwa? :-) ;-)

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 4

Przed klatką dalej stoi Nicolas.
Wybiegam z klatki.
Nicolas: Zaczekaj! - złapał mnie za rękę i lekko przyciągnął do siebie.
Podbiega Wojtek.
Wojtek: Zostaw ją!
Nicolas: Bo co mi zrobisz? - mówi z ironią.
Wojtek: Nie chcesz wiedzieć co.
Nicolas: Myślisz, że się Ciebie boje?!
Wiktoria: Przestańcie! - nie mogłam ich dalej słuchać i poszłam do auta, po czym odjechałam.
Kilka dni później
Mieszkam u rodziców. Jest mi tam bardzo dobrze. Pyszne obiadki i nie tylko. Ogólnie dobrze być przy rodzicach... Tym bardziej, że są oni tak zatrobliwi i że gdy nie ma się drogiej połówki nie ma Cię kto pocieszyć... Pogadać, gdy jest Ci źle. Nie oto chodzi, że z dziewczynami mi było źle tylko poprostu już od jakiegoś czasu Ala stała się wredna... Nie pisałam Wam o tym, ale piszę teraz.
Co do Wojtka, Nicolasa i Barta to dużo razy do mnie pisali, dzwonili, ale ja nie miałam ochoty z nimi rozmawiać.

Następnego dnia

Rano jak to rano, od momentu kiedy mieszkam z rodzicami chodzę do piekarni po świeże bułeczki.
Ubrałam się, umyłam zęby, zrobiłam koka, a następnie poszłam do sklepu. Idę, idę i nagle ktoś zawiązał mi bandamkę na oczy i wsadził do bagażnika jakiegoś samochodu. Byłam przestraszona! Przecież za trzy godziny jest trening! Nie wiedziałam co się dzieję! Ratunku! Pomocy!
Nagle wstrzyknęli mi jakiś płyn dożylny, po czym zasnęłam.

Po jakimś czasie

Budze się w jakimś domu. Leże na ziemi na jakimś kocu pełnym krwi. Co ja tu robię!? O co chodzi?
Nagle widzę z daleka jakiś cień. Ktoś idzie! Zaczęłam uciekać. Byłam tak przestraszona, że bieglam chyba szyciej niż sam Usain Bolt!
Nagle poczułam jakiś sznur na moim brzuchu. Ktoś mnie do siebie przyciągnął. Mial maske, więc nie wiedziałam kim jest ta osoba.Zaczęłam krzyczeć.
Ktoś: Zamknij się bo zginiesz!
Wiktoria: Puśc mnie!
Ktoś: Jeszcze jedno słowo, a nie ręczę za siebie! - zamknął mnie w jakimś małym, przerażającym pomieszczeniu.
Nagle usłyszałam jakiś straszny głos.
Głos: Za dziewięć godzin zostaniesz poddana torturom. Życzymy miłego pobytu!
Wiktoria: Miłego pobytu?! Haha! Bardzo śmieszne. - sarkazm.

Dziewięć godzin później

Ktoś wchodzi do " celi "  i wziął mnie za " fraki "  i zaprowadził do jakiegoś strasznego pomieszczenia, w którym po środku mieścił się paralizator.
Jeszcze czego! Paralizator!? Oszaleli do reszty?! Ja chcę żyć!
Musiałam usiąść na ten paralizator... Wyrywanie się i tym podobne nie miało sensu... By tylko pogorszyło sprawę.
Gdy usiadlam na krzeszlo, ludzie obecni tam przypieli mnie i chcieli już naciskać guzik WŁĄCZ, gdy nagle zjedli maski... Byli to...

-------------------------------

Chciałam zawiesić bloga ( był już nawet wstawiony post z tą informacją ) , ponieważ nie miałam żadnego pomysłu. :-( Akurat dzisiaj usiadłam i coś mi przyszło do głowy... Może nie jest to na co liczyliście, więc przepraszam...
Pozdrawiam i do piątku! :-*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 3

Nagle podchodzi do nas Bartek.
Bartek: O jejku jak słodko! Tylko żebyście się nie udławili tym szczęściem! A nawet gdyby to byłoby by super!
Wiktoria: Mścisz się na mnie? Bo co? Bo jestem z Wojtkiem? Bo Cię nie kocham?!
Bartek: Ej, ej! Nie pyskuj maleńka! - popchnął mnie tak, że się wywróciłam.
Wojtek: Nie pozwalasz sobie na za dużo!
Bartek: A może chcesz jeszcze raz trafić do szpitala?!
Momentalnie podleciały wszystkie Skrzaty i pozbyli się Bartka.
Facundo: Wszystko dobrze? - podniósł mnie.
Wiktoria: Tak... - mówię roztrzęsiona.
Wojtek: To ja już pojadę. - czule mnie pocałował i poszedł do swojego samochodu.
Nico: Co za dupek!
Samu: Palant!
Wiktoria: Zgodzę się z Wami.
Nico: Może Cię odwiozę? - uśmiecha się.
Wiktoria: Z miłą chęcią. 

Pod moją klatką

Wiktoria: Dziękuję.
Nico: Nie ma sprawy. Dla Ciebie wszystko. - zaczął mnie czule całować.

                 Wiktoria
Kurde! Nie wiem co zrobić... Przerwać? Kontynuować? Nie wiem... Jego pocałunki są jak narkotyki... Po jednym chcesz więcej i więcej...

                   Nicolas
Jaka ona jest piękna! Chyba się w niej zakochałem... Ale ona jest z Wojtkiem... Ahhh... Trudno! Ona jest moja!

Po chwili przerwałam

Wiktoria: Nico... Nie!
Nicolas: Ale... Proszę Cię! Ja Cię kocham!
Po tych słowach poszłam do domu, a Nico za mną.
Nicolas: Zaczekaj! - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Puść.
Nicolas: Nie!
Jakoś dałam radę wyciągnąć moją rękę z jego dłoni, po czym szybko weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi.
Słyszę, że ktoś jest w moim pokoju.
To Ala i Wojtek...
Ala: Ale ja Cię kocham!
Wojtek: Ale ja Cię nie!
Ala: No kochanie! - chcę go całować, ale on ją odpycha.
Wojtek: Daj mi spokój!- wychodzi z pokoju i wpada na mnie. - Co Ty tu robisz?
Wiktoria: Mieszkam?
Wojtek: No tak... - uśmiecha się. zachowuje się jak gdyby nigdy nic.
Wiktoria: To może ja się Ciebie zapytam... Co Ty tu z nią robisz?!
Wojtek: Spokojnie...! - przytula mnie, ale ja go odpycham.
Ala: Co robi? Dobrze wiesz co! - całuje go, a on odpycha ją.
Wojtek: Ja tu przyszedłem do Ciebie kochanie!- mówi do mnie i robi słodkie minki.
Wiktoria: Do mnie?
Ala: Do niej?! Ty zdrajco! A ja Cie naprawdę kocham! - dała mu z " liścia " i wybiegła z domu.
Ja poszłam do pokoju spakować wszystkie swoje rzeczy.
Wojtek: Co Ty robisz?!
Wiktoria: To co widzisz.
Wojtek: Pakujesz się... Czyli... Wyprowadzasz się?
Wiktoria: Tak.
Wojtek: Do kogo?
Wiktoria: Do rodziców.
Wojtek: A dlaczego nie do mnie?
Nic nie odpowiedziałam. Stoję przed drzwiami. Chcę wyjść.
Wiktoria: Wychodź.
Wyszedł, po czym zamknęłam drzwi i zbiegłam z torbą na dół, a Wojtek za mną.


-------------------------------------------

No to się porobiło! :D Mam nadzieje, że Wam się spodoba. ;)
Dodaję go dzisiaj, ponieważ jutro nie miałabym jak go dodac.
Zapraszam za tydzień w piątek! :)
Pozdrawiam! :*